W starożytnych tekstach opisujących zwyczaje dawnych ludów Europy Wschodniej pojawiają się wzmianki o rytuałach, które były zadziwiająco podobne do indyjskiego sati – poświęcenia żony po śmierci męża. Praktyki te, choć brutalne z dzisiejszego punktu widzenia, były częścią złożonej duchowości Słowian, którzy wierzyli, że życie ma swoje kolejne etapy i granice, które trzeba uszanować i które nie kończą się z momentem śmierci. Poświęcenie żony miało być aktem oddania, symbolicznego przejścia i jednocześnie potwierdzeniem niezłomnej więzi z małżonkiem.
Jednym z najwcześniejszych źródeł, które wspominają o tych praktykach, jest opis arabskiego podróżnika Ibn Fadlana, który w IX wieku odbył podróż na tereny zamieszkiwane przez ludy słowiańskie i plemiona Rusów. W swojej relacji zawarł on opisy ceremonii pogrzebowych, w których jedna z żon zmarłego przywódcy dobrowolnie decydowała się na ofiarę, by dołączyć do swojego męża w zaświatach. Choć relacja Ibn Fadlana odnosi się do plemion Rusów, wiele zwyczajów, w tym idea samoofiary, miało podobne korzenie w obrzędach innych plemion słowiańskich.
Podobne opisy pojawiają się również w innych kronikach – podróżnicy i kronikarze arabscy oraz bizantyjscy, jak Al-Masudi czy Cedrenus, wspominali o obyczajach, w których żony lub nałożnice poświęcały życie w towarzystwie męża, wierząc, że w ten sposób zapewnią mu bezpieczne przejście do zaświatów.
Zwyczaj ten miał głębokie zakorzenienie w duchowości Słowian, którzy wierzyli, że życie doczesne jest tylko jednym z etapów egzystencji. Dusza przechodziła przez różne poziomy istnienia, a każdy rytuał związany ze śmiercią był sposobem na zapewnienie zmarłemu pokoju w zaświatach. Ofiara żony miała na celu towarzyszenie mężowi w tej podróży i zapewnienie, że odnajdzie on spokój w nowym świecie. W ten sposób akt ten symbolizował najwyższy poziom oddania i miłości, przekraczający granice życia.
Dawni Słowianie wierzyli w „Nav”, świat zmarłych, gdzie dusze mogły odnaleźć wieczny spokój. Żona, która ofiarowała się po śmierci męża, miała przyjąć rolę przewodnika, który pomoże mu przejść przez duchowy wymiar, a jednocześnie zapewni opiekę nad jego duszą. W tym rytuale zawierała się idea jedności małżeńskiej jako czegoś trwałego, co nie podlegało rozkładowi nawet po śmierci jednego z małżonków.
Praktyka ta przypomina indyjskie sati, gdzie żona dobrowolnie (choć nie zawsze) poświęcała się, by towarzyszyć mężowi w zaświatach. Jednak w słowiańskich rytuałach ofiara ta miała charakter bardziej symboliczny i duchowy niż społeczny. W tradycji słowiańskiej większy nacisk kładziono na więzi duchowe, w które głęboko wierzono. Należy też zaznaczyć, że rytuał ten nie był powszechną praktyką – najczęściej dotyczył tylko najważniejszych członków plemion lub elit, co oznacza, że miał charakter wyjątkowy, a nie obowiązkowy.
Z biegiem czasu i postępującym wpływem chrześcijaństwa praktyka ta zaczęła zanikać, ustępując miejsca innym, mniej drastycznym rytuałom. Pogrzeby zaczęły nabierać charakteru symbolicznego, a ofiary przeobraziły się w modlitwy i palenie świec na grobach. Kościół chrześcijański potępiał podobne praktyki, uznając je za barbarzyńskie, co przyspieszyło ich zanikanie.
Praktyka ofiarowania się żon po śmierci męża, choć dzisiaj szokująca, stanowiła część głębokiej, duchowej relacji związków małżeńskich i wierności w dawnych czasach. Choć pozostała jedynie wspomnieniem w kronikach, opowieść o niej przypomina o duchowości, która łączyła dawnych ludzi z zaświatami i pomagała w nadaniu sensu przemijaniu.
Oto kilka ważnych źródeł dotyczących poświęcenia się żon po śmierci męża oraz pogrzebowych obrzędów Słowian: