Skip to main content
Słowiańska Zima za Progiem – Jak Przygotowywano Domy na Chłody
babushka.jpg

Posłuchajcie, dzieci, bo oto opowiem wam o zimie, jakiej my, Słowianie, nie lękamy się, choć sroga bywa i bezlitosna. Śnieg, mróz i długie noce – to czas, kiedy świat ludzi zwija się jak śpiący niedźwiedź, a duchy lasu tańczą na zamarzniętych polach. Nim zima na dobre zadomowi się w naszych chatach, przygotować się trzeba, by przetrwać jej ciężar, by ogień w palenisku płonął jasno, a złe moce nie przekroczyły progu.

Nasza chata, prosta, z drewna wyciosana, zimą staje się naszym światem. Krokwie muszą być mocne, dach szczelny, a w szczelinach między belkami mech gęsto wepchany, by wiatr nie świstał w kątach. Kiedy listopadowe wiatry huczą wśród drzew, my w izbie smarujemy drzwi i okna mieszaniną gliny i słomy, bo nawet najdrobniejsza szpara ziąb do środka wpuszcza.

W kącie chaty stoi piec, wielki jak serce domu. Palimy w nim sosnowymi polanami, których zapach miesza się z dymem jałowca. Mówią starzy, że jałowiec nie tylko ciepło daje, ale i duchy złe odpędza. Nad ogniem wieszamy żelazny kocioł, w którym grzeje się polewka – niechaj siły nam starczy, bo zimą każdy kawałek chleba i każda kropla tłuszczu są na wagę złota.

Zapasy, dzieci moje, to nasza tarcza przeciw głodowi. Na długo przed listopadem zbieramy plony ziemi, kisząc, susząc i soląc to, co dała nam Matka Mokosz. Kapustę, której nigdy za wiele, wkładamy do dębowych beczek, uciskamy kamieniem, by dobrze się zakisiła. Ogórki i buraki także trafiają do beczek – to nasza zbroja na zimę.

Na belkach pod sufitem wiszą pęki suszonych ziół – dziurawca, bylicy, mięty i macierzanki. Gdy choroba do domu zajrzy, to one nas uleczą. Obok ziół schną grzyby zbierane w letnim lesie, a w rogach spiżarni leżą cebule, czosnek i rzepy – proste dary ziemi, ale bez nich zima byłaby trudna do zniesienia.

Nie tylko my, ludzie, zimy się chronimy. Nasze zwierzęta, nasz dobytek, także potrzebują opieki. W oborze ściany uszczelniamy słomą, by krowy i owce miały ciepło. Kozy, te niespokojne duchy, dostają garść jarzębiny – podobno duchy lasu takiego podarku zazdroszczą i nie wchodzą do stajni.

Wieczorem, nim mrok zapadnie, gospodarz okadza oborę dymem z piołunu. Mówi przy tym cicho:

*„Duchu domu, strzeż tych progów,

Niechaj mrozu wiatr nie wciągnie,

Niechaj zwierzom krzywdy nie stanie,

A my wszyscy razem przetrwamy.”*

Zima to czas, kiedy światy się zbliżają. Duchy, które latem kryły się w lasach i rzekach, teraz szukają ciepła i schronienia. Dlatego nad drzwiami wieszamy jarzębinę – jej czerwone owoce odstraszają złe duchy, a dzieciom wiążemy korale z tych jagód, by żadna strzyga ich we śnie nie tknęła.

Bylica, to święte ziele, spala się w palenisku, a dym, który unosi się pod dach, chroni dom przed urokami. Kobiety, siedząc przy ogniu, plotą wianki z suszonych ziół i wieszają je nad łóżkiem, by w nocy spały spokojnie. A gdy noc najdłuższa nadchodzi, zapalamy świece z wosku, zebrane latem z uli, i modlimy się, by światło zwyciężyło ciemność.

Gdy mrok spowija wioskę, a wiatr szumi w lasach, siadamy przy ogniu i opowiadamy historie. O Marzannie, co lodowy płaszcz zarzuca na świat, o Perunie, który nawet w zimie czuwa nad nami, i o Welesie, co w te długie noce rządzi zaświatami. Dzieci słuchają w milczeniu, bo wiedzą, że opowieści te nie tylko uczą, ale i chronią przed zapomnieniem.

Choć zima wkrótce zapanuje, wiemy, że po niej przyjdzie wiosna. To, co teraz wygląda jak martwe, tylko śpi. Wierzymy, że nasze przygotowania – zarówno te praktyczne, jak i magiczne – pomogą nam przetrwać, a ziemia, pod śnieżnym całunem, zbiera siły na nowe życie.

Niechaj i wam, dzieci, zima niestraszna będzie. Pamiętajcie o ogniu w palenisku, o jarzębinie nad drzwiami i o opowieściach, które ogrzewają duszę równie dobrze, jak zupa z rzepy ogrzewa ciało. Przetrwamy, bo taki jest rytm świata – mroźna ciemność zawsze ustępuje miejsca jasnemu porankowi.

Pogadajmy!
Daj nam znać co myślisz